To jest problem wielu osób. Problem poważny. I często wymówka. Bo co jak co, ale każdy z nas jest mistrzem w wymyślaniu usprawiedliwień. Samemu sobie kładąc przysłowiowe kłody, starannie piłując szczebelki drabiny kariery. Często bowiem brak pomysłu na siebie i swoją drogę zawodową, jest dla nas wystarczającym wytłumaczeniem w wielu sytuacjach:
Nie pójdę na studia, nie wiem co chcę robić w życiu.
Nie zmienię tego nudnego stanowiska, bo nie wiem co innego mógłbym robić.
Nie założę własnego biznesu, bo nie mam pomysłu.
Nie zrobię kursu i nie popchnę kariery dalej, bo nie wiem, czy chcę robić to, co robię.
Nie będę się starał bardziej, nie powalczę o awans, bo nie wiąże przyszłości z tą firmą.
Nie, nie. Copywriter? A jak komuś nie spodobają się moje teksty?!
Brzmi jak litania, prawda?
Dlaczego to jest złe? Bo powoduje bezczynność. Czekanie, aż pomysł spadnie nam na głowę. Aż wydarzy się to „coś”. Przyśni nam się pomysł na biznes. Zobaczymy kogoś na ulicy i pomyślimy to jest to! Spadnie na nas coś jak ten przysłowiowy grom. Jak w filmach. Miłość do pracy od pierwszego kliknięcia w klawiaturę. Więc czekamy. Czekamy. Okazję przechodzą przez palce, miesiące zmieniają się w lata. Studia już dawno mamy za sobą, a w naszym wieku to kolega już był kierownikiem/miał firmę/zarabiał tyle i tyle. I już nawet nasi bliscy nie chcą słuchać naszych tłumaczeń. Brzmi znajomo?
Nic się samo nie wydarzy! To podstawowa zasada w życiu, którą każdy z nas powinien się kierować. Oczywiście, niektórzy mają pasję od podstawówki. A Ty nie. Ich pasja może się wypalić, Twoja nie. Zamiast patrzeć na innych, oszukiwać siebie, że jak w wieku 7 lat nie kleiłeś samolotów, to już nie ma dla Ciebie ratunku, zrobić coś z tym. Aktywnie i kompleksowo. Starannie.
Daj sobie szansę. Ucz się nowych rzeczy. Próbuj. Jeśli nie spróbujesz nowej potrawy, nigdy nie dowiesz się jak smakuje. Tak samo z nurkowaniem. I tak samo z marketingiem. Dowiedz się więcej o branży, która Cię interesuje. Copywriting? Czytaj, rozmawiaj z ludźmi. Nie musisz się od razu zatrudniać, ale jeśli przebrniesz z zainteresowaniem grubą książkę o pisaniu tekstów, to możliwe, że jest to dobry trop. A jeśli nie? Nic. Czasu nie zmarnowałeś, zdobyłeś wszechstronną wiedzę, która zawsze może Ci się przydać. To lepsze niż ślęczenie na Facebooku. Miej oczy szeroko otwarte. Czytaj blogi, artykuły o biznesach innych osób, przyjrzyj się swoim pasjom z dzieciństwa, zapytaj o nie bliskich. To nie musi być nic oczywistego. Masz tysiące pomysłów, świetnie dogadujesz się z ludźmi, robisz piękne zdjęcia? Próbuj.
I jeszcze jedno. Wiemy, że połączenie pracy z pasją jest teraz modne, ale nie daj się zwariować. Nie wszystkie pasje są opłacalne. Nie wszystkie będą nadal bawić, jak zaczniesz na nich zarabiać. A niezależnie od tego, jak bardzo lubisz swoją pracę, zawsze zdarzy się gorszy dzień. Warto odkryć w sobie po prostu mały potencjał. I przekuć go w biznes. Bez potrzeby szukania wielkich ideologii.
Ja w moją pracę zostałam wciągnięta niemal siłą. Znienacka. Ale ją zauważyłam i zrobiłam krok w jej stronę. Firma SEO, w której byłam na praktykach, powiedziała, że Ja i Copywriter to jedno i to samo. Że ładne teksty piszę. Ja dyslektyk. Ja z pałami z polskiego. No to spróbowałam, napisałam do paru firm. Z niektórymi z nich pracuję nadal. I choć idealny copywriting jeszcze daleko przede mną, przynajmniej mam codzienne okazję, żeby doskonalić warsztat, uczyć się, ćwiczyć i próbować. Ja jestem z tych co uważają, że lepiej zacząć szybko, niż czekać aż to co robimy, będzie w 100% doskonałe.
Podsumowując : próbować, degustować, smakować. Obserwować uważnie, przyjrzeć się z bliska, czy smakuje, czy wygląda całkiem nieźle, czy bokiem nie wychodzi. A jak już widzimy minimum potencjału, jakiś płomyczek, iskierkę – Run, Forest, run!
Zostaw komentarz