Freelance. Z czym Wam się kojarzy? Z wolnymi zawodami, z artystami? Z pracą w kawiarni, przy kubku wyśmienitej latte? Mnie zawsze przed oczami stoi (jak żywa!) Carrie Bradshaw z „Seks w wielkim mieście”. Ona jest freelancerką klasy Rolce Roys – mieszka w najlepszej dzielnicy NY, ma garderobę na pół mieszkania, szpilki od Manolo Blahnika i w ogóle jest wszystkim tym, czym ja nie jestem. Bycie wolnym strzelcem to naprawdę fajny stan, który chwaliłam sobie bardzo, kiedy jeszcze freeelancerką byłam. Teraz już nie jestem. Dlaczego? Z wielu powodów.
Ubezpieczenie i zabezpieczenie
Choć opłacanie składek jest smutną koniecznością i oznacza spadek zarobków przy takim samym nakładzie pracy, to jest to jednak konieczność. Cokolwiek nam się stanie – zachorujemy, złamiemy nogę, albo stracimy możliwość podjęcia jakiejkolwiek pracy – mamy szansę na bezpłatny pobyt w szpitalu, prawo do renty i jakiejś tam emerytury. Takie zabezpieczenie na przyszłość pozwala po prostu spać spokojniej. Mimo kolejek do szpitali, niskiej emerytury i tak dalej.
Więcej klientów
Nie ma co ukrywać – przedsiębiorcy wolą podpisywać umowy z innymi przedsiębiorcami. Wymiana faktur jest szybsza, a i posiadanie własnej działalności jest przez klienta lepiej odbierane. Mamy też szansę na złapanie większych marek, które w umowy o dzieło po prostu się nie bawią. Copywriting to też ogromna konkurencja, a możliwość wystawienia faktur daje nielichą przewagę. Tak czy owak, jest to opłacalne.
Naturalny krok na przód
Rozwój firmy to zupełnie inna bajka, niż po prostu realizowanie zleceń. Dzięki wielu kodom PKD (możesz ich mieć nawet 40!) czujesz, jak otwiera się wokół Ciebie przestrzeń możliwości – możesz zatrudniać pracowników, jeśli znasz się na czymś jeszcze możesz rozwijać swoją firmę dalej. Ja np. od zawsze zajmowałam się marketingiem i jestem o krok od założenia własnej agencji. Mam też już pomysł na własny sklep internetowy i jeszcze kilka drobniejszych spraw, które czekają w kolejce na realizację. Nie miałabym takiej możliwości pracując na umowę o dzieło. Wcześniej copywriting to było wszystko o czym myślałam.
Mniejsze koszty
Oczywiście – obowiązkowy ZUS i księgowość swoje pochłaniają i jest jeszcze ten podatek dochodowy… Ale moim zdaniem wszystko zależy od podejścia. Nowe stawki są po prostu o 20% wyższe i są stawkami netto, więc o vacie mogę zapomnieć. Wystarczy, że zrobisz sobie na niego osobne konto, rozliczasz się kwartalnie i masz dodatkowe pieniądze przez 3 miesiące ; ) Choć wcześniej wydawało mi się, że jako copywriter nie mam w zasadzie dużych kosztów, to w praktyce wyszło, że jest ich coraz więcej i więcej. Obniżają mi one podatek dochodowy, więc wychodzę z tym na plus. Polecam!
Duma! ; )
Dla mnie posiadanie własnej firmy to ogromna satysfakcja – a o to przecież chodzi w pracy! Jej rozwój, zadowoleni klienci, stworzenie fajnego zespołu w firmie, coraz większe zarobki na koncie to powód do dumy nieskrywanej z własnych osiągnięć i możliwości. Polecam każdemu – szczególnie, że początkowy ZUS 500 zł to nie jest jakieś wielkie wyzwanie finansowe. Przynajmniej dla mnie nie było, mimo że copywriter w sumie ze mnie jeszcze początkujący ; )
Zostaw komentarz